Nawigacja
DEUTSCH PLUS
insta.ling
Aktualnie online
Gości online: 37
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 20
Najnowszy użytkownik: Dorota Ziolkowska-Zych
Użytkowników online: 0
Łącznie użytkowników: 20
Najnowszy użytkownik: Dorota Ziolkowska-Zych
Certyfikaty
Dyrekcja
Wicedyrektor
mgr Marta Martyniuk
mgr Marta Martyniuk
Pn 1200 - 1500
Wt 1200 - 1400
Śr 730 - 915
Cz 1200 - 1315
Pt 900 - 1200 filia
Wt 1200 - 1400
Śr 730 - 915
Cz 1200 - 1315
Pt 900 - 1200 filia
Dyrekcja
Wicedyrektor
mgr Anna Trochimowicz
mgr Anna Trochimowicz
Pn 730 - 1000
Wt 1000 - 1200
Śr 1100 - 1300
Cz 730 - 900
Pt 1100 - 1400
Wt 1000 - 1200
Śr 1100 - 1300
Cz 730 - 900
Pt 1100 - 1400
Dyrekcja
Wicedyrektor
mgr Iwona Wąsik
mgr Iwona Wąsik
Pn 1000 - 1200
Wt 730 - 1100
Śr 1300 - 1500
Cz 1300 - 1400
Pt 730 - 1000
Wt 730 - 1100
Śr 1300 - 1500
Cz 1300 - 1400
Pt 730 - 1000
Kraina radości
Najpierw prawie 2-godzinna podróż autokarem: oj działo się a działo, a następnie stare chałupki…, a w nich i obok nich takie przygody!
Każda z grup w różnej kolejności odbyła te same warsztaty. Były nimi: gliniany plac zabaw i dawne zajęcia naszych przodków. By moc atrakcji dopiąć na ostatni guzik, wzięliśmy też udział w grze terenowej: O co chodzi? Awantura w Krainie rumianku… Szliśmy od pola do miedzy, od miedzy do polanki, by spotkać: karczmarkę, wieśniarkę, pustelnika, żupniczkę, zielarkę, kowala, którym leśne licho, tyle szkód wyrządziło, że trzeba było im pomóc.
I oczywiście, my – dzielni lublinianie na tę pomoc się zdecydowaliśmy. W czasie gry spotkało nas naprawdę wiele niespodzianek: strzelaliśmy z łuku, doiliśmy krowę, szukaliśmy pierścienia w soli, targowaliśmy się o więcej rumianków. I co ciekawe: kilka razy podchodziło do nas leśne licho, ale nasze śpiewy sprawiały, że odchodziło…
Na koniec zatopiliśmy w studni wszelkie zło, zatem licho już nie będzie dokuczać mieszkańcom przesympatycznej Krainy rumianku.
Żeby nie było, było też pyszne jadło: obiad, ognisko i chleb z utartym przez nas masłem. Oczywiście nie obyło się bez zakupu pamiątek w sklepiku w glinianej chatce…
Po spełnionej misji: pomogliśmy, by dobro zwyciężyło: zmęczeni ale zadowoleni, mogliśmy wrócić do domu. Wycieczka na pewno na długi czas zapadnie w naszej pamięci. Polecamy innym pójść naszymi śladami i już zacząć śpiew: Jedziemy na wycieczkę, bierzemy humor w teczkę…
Ela Korzeniowska
Każda z grup w różnej kolejności odbyła te same warsztaty. Były nimi: gliniany plac zabaw i dawne zajęcia naszych przodków. By moc atrakcji dopiąć na ostatni guzik, wzięliśmy też udział w grze terenowej: O co chodzi? Awantura w Krainie rumianku… Szliśmy od pola do miedzy, od miedzy do polanki, by spotkać: karczmarkę, wieśniarkę, pustelnika, żupniczkę, zielarkę, kowala, którym leśne licho, tyle szkód wyrządziło, że trzeba było im pomóc.
I oczywiście, my – dzielni lublinianie na tę pomoc się zdecydowaliśmy. W czasie gry spotkało nas naprawdę wiele niespodzianek: strzelaliśmy z łuku, doiliśmy krowę, szukaliśmy pierścienia w soli, targowaliśmy się o więcej rumianków. I co ciekawe: kilka razy podchodziło do nas leśne licho, ale nasze śpiewy sprawiały, że odchodziło…
Na koniec zatopiliśmy w studni wszelkie zło, zatem licho już nie będzie dokuczać mieszkańcom przesympatycznej Krainy rumianku.
Żeby nie było, było też pyszne jadło: obiad, ognisko i chleb z utartym przez nas masłem. Oczywiście nie obyło się bez zakupu pamiątek w sklepiku w glinianej chatce…
Po spełnionej misji: pomogliśmy, by dobro zwyciężyło: zmęczeni ale zadowoleni, mogliśmy wrócić do domu. Wycieczka na pewno na długi czas zapadnie w naszej pamięci. Polecamy innym pójść naszymi śladami i już zacząć śpiew: Jedziemy na wycieczkę, bierzemy humor w teczkę…
Ela Korzeniowska