Wesołe miny, przepyszne przekąski, tańce na parkiecie i oczywiście lanie wosku – to tylko niektóre elementy niezawodnego przepisu na udane Andrzejki. Jakie jeszcze składniki należy dodać, by na wesoło rozstać się z karnawałem? Zapraszam do lektury, bo przepis tkwi w szczegółach…

Jak co roku, tydzień poprzedzający rozpoczęcie Adwentu, oznaczał liczne zabawy andrzejkowe w klasach młodszych. W tym roku dla uczniów podbasenia, dodatkowo andrzejkowe atrakcje zorganizowały panie ze świetlicy: p. Magda Kasperek i p. Ania Tytłak. Niektórym udało się więc nawet dwa i więcej razy lać wosk czy przebijać balony w celu odczytania zabawnej wróżby. I były to zabawy na tyle zajmujące, że i pewnie przy kolejnym razie nie zabrakłoby chętnych.

Andrzejki na podbaseniu były tym bardziej zaskakujące, bo jako gość honorowy wystąpiła - wróżka Telimena, która w niesłychany sposób urozmaiciła uczniom tańce.
Było nakłuwanie czerwonych serc, celem poznania imienia przyszłego męża czy żony; były losy z przewidzianym na przyszłość dla losującego zawodem; były balony, które należało skutecznie uszkodzić, by poznać zabawną wróżbę skrytą w środku.

Śmiechu i zaskoczonych min było co nie miara.

I wciąż padało pytanie: Dlaczego w czasie Andrzejek wróżymy? Zatem, tak dla przypomnienia: wróżby to nieodłączna część Andrzejek, bo właśnie tak było w ich pierwowzorze. Ten zaś wywodzi się ze Szkocji (według najpopularniejszej teorii), której opiekunem jest św. Andrzej - patron miłości i związków małżeńskich. Pierwotne wróżby szkockie były bardzo osobiste i dotyczyły jedynie panien. Dzisiaj Andrzejki nie mają już w sobie tej powagi sprzed wieków. Same wróżby są o wiele bardziej uproszczone, a zabawy andrzejkowe służą jednoczeniu obu płci.

Takie wesołe zjednoczenie uczestników zabaw na podbaseniu właśnie się zadziało. Dzieciaki były zachwycone!
Zapraszam do galerii klasy 2g, 2i i „uczniów świetlicowych”. Ciekawe czy wróżka Telimena i Wam będzie Kogoś przypominać?

Ela Korzeniowska